Cleo wstrzymała oddech. Trafiła do Gryffindor'u, za co Sherlock ją znienawidzi. No, ale będzie miała plus u Mycroft'a. Jakiś pozytyw.
Szła powolnym krokiem do wyznaczonego stołu. Była pewna, że oni wszyscy klaszczą z przyzwyczajenia. Była córką śmierciożercy (a nawet dwóch!) i trafiła do Domu Lwa. Co najmniej dziwne.
-Przepraszam, wolne? - zapytała dwóch starszych chłopaków, w których rozpoznała bliźniaków Weasley.
-Jasne, siadaj - odpowiedział jeden z nich i odsuną się od brata - Jestem Fred.
-A ja George - uśmiechnął się głupio. Trzeba przyznać, rozśmieszyło to dziewczynę.
-Jestem Cleo - przywitała się.
-A ja Ginny, a to Nevil - powiedziała siostra rudzielców. Lestrange popatrzyła na Nevil'a.
-Ekhem. Witaj Nevil - odrzekła. Chłopak popatrzył na nią niechętnie.
-Witaj, Lestrange.
***
(W naszej opowieści brak Parvati)
-Jak nas dużo! - odrzekła "uradowana" Lavender - zawsze byłyśmy we dwie, a teraz jest nas aż cztery! Wspaniale!
-Jak dobrze, że trafiłam do was! - Ola nadal była ogarnięta euforią. Hermiona tylko się uśmiechnęła.
-Wprost idealnie - burknęła Cleo, która wolała być teraz z bliźniakami na dole i szykować atak na Snape'a.
-Jutro sobota. Chce ktoś w coś zagrać? - zapytała Granger. Wszystkie popatrzyły na nią jak na wariatkę.
-KIM JESTEŚ I CO ZROBIŁAŚ Z HERMIONĄ GRANGER?! - zapytała Brown.
-Może jest Zygonem? - odpowiedziała Cleopatra. Teraz wzrok powędrował na nią - Mam coś na twarzy?
//N/A
214 słów w pół godziny. Dostanę piernika?