A więc jest kolejny rozdział! Trochę długo się pisało, ale powinno być okej. :D
Hermiona zaprowadziła Olę do szkoły. Gdy tylko ta druga przekroczyła próg, zaparło jej dech w piersiach. Stare mury i dekoracje dodawały tajemniczości temu miejscu. Wokół roiło się od uczniów ubranych w szaty czarodziejów - takie, jaką miała Hermiona.
- Zwykle ubieramy się w spódniczki, a chłopcy w spodnie, ale dziś zaczyna się rok szkolny. To ważne wydarzenie, dlatego musimy mieć inny strój. - wyjaśniła młoda Granger idąc przez korytarz.
- No właśnie, gdzie Harry i Ron? - spytała nieśmiało Alex, próbując dalej sobie przypomnieć cokolwiek o Hogwarcie. Nawet jeśli powinna o nim słyszeć, nie przypominała sobie o tym.
- Pewnie są w swoim dormitorium… - odparła - Ale zaraz zaczyna się Uczta w Wielkiej Sali, a ty musisz być na ceremonii przydziału!
- Poczekaj, przede wszystkim wyjaśnij mi… Skąd wiesz, że zostałam przyjęta, skoro ja nic nie wiem!? - wykrzyknęła dziewczyna teraz już całkowicie zbita z tropu.
- Nie dostałaś listu? Nie wiesz, że jesteś czarownicą?
- Że… Kim jestem???
- Dumbledore był u mnie, Harrego i Rona dziś rano; powiedział, że przybędzie nowa uczennica i że będzie czekać w Hogsmead. Więc wysłał nas jako komitet powitalny…
To wszystko z całą pewnością stawało się coraz dziwniejsze. A Ola miała coraz większe przeczucie, że Doctor znów ingeruje w jej życie. Musiała z nim porozmawiać, ale nie wiedziała gdzie go znaleźć. Dziewczyna wątpiła w to, aby taka Hermiona wiedziała chociażby kim on jest!
- A o co chodzi w tej ceremonii przydziału?
- Przydzielają cię do jednego z Domów. Gryffindor cechuje się odwagą i prawością, Slytherin ambicją i sprytem, Ravenclaw inteligencją i mądrością, a Huffelpuff sprawiedliwością oraz wiernością. - odpowiedziała nastolatka tak, jakby wykuła to z książki. - Ja jestem w Gryffindorze.
Ola przypomniała sobie o tamtym chłopaku, którego spotkała w Hogsmead.
- A Malfoy jest w-?
- Slytherin. Szczerze mówiąc, to chyba najgorszy z Domów. Trafiają tam osoby tylko czystej krwi, wiesz ci, co urodzili się w rodzinie czarodziejów. Tylko raz w historii trafiła tam osoba półkrwi… - Hermiona wzdrygnęła się - Ale o tym nie chcę mówić.
Ciekawe do jakiego Domu trafi Ola? A co, jeśli do Slytherinu? Czy wtedy Hermiona ją znienawidzi? Nagle dziewczyna poczuła na sobie czyjś wzrok. Odwróciła się. Patrzyło na nią wielu uczniów. Nie podobało jej się to. Jasne, jako jedyna miała na sobie normalne ubrania.
- Hermiona? - zaczęła - Dumbledore nie dał ci przypadkiem jakiejś szaty dla mnie?
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie, tak jakby sobie o czymś przypomniała.
- Ach tak! Mam ją w pokoju, poczekaj tutaj, ja zaraz przyjdę! - i z tymi słowami odbiegła. Ola odeszła w kąt, aby nikt jej nie zobaczył. Naprawdę nie chciała się teraz rzucać w oczy. Co chwilę przez korytarz przelatywał jakiś duch. Największą ciekawość wzbudził w niej dosyć duży duch o lekko przekrzywionej na bok głowie.
- To Prawie Bezgłowy Nick. - powiedział nagle ktoś, a Alexa podskoczyła z przestrachu. Obok niej stała jakaś dziewczyna, blondynka. Tak, jak każdy uczeń miała na sobie czarną szatę.
- Dziwnie wyglądasz. - stwierdziła spokojnym, łagodnym głosem. - Jesteś nową uczennicą?
- T-tak, ale trafiłam tutaj zupełnie przypadkiem… Jak masz na imię?
- Luna Lovegood. - odparła - A ty?
- Aleksandra… - zawahała się - Smith.
Czemu Smith? Nie wiedziała. Jedyne co kojarzyła z tym nazwiskiem, to jej ojca - Johna Smitha. Ale nic więcej. Przynajmniej na razie…
***
Ola siedziała na Wielkiej Sali przy specjalnym stole zarezerwowanych dla nowych uczniów, którzy jeszcze nie otrzymali swoich domów. Teraz nastolatka była przebrana w specjalną szatę czarodzieja. Dała ją jej Hermiona, gdy wróciła z dormitorium. Okazało się, że zna Lunę - była z Ravenclaw.
Ola coraz bardziej się stresowała. Popatrzyła na stół Gryfonów i zaczęła szukać wzrokiem Harrego. Kiedy ten ją zobaczył, wesoło pomachał, tym samym trochę uspokajając Olę.
Nagle obok Alex usiadła ta sama dziewczyna, którą widziała w Sowiarni. Widocznie też tutaj była nowa.
- Cz-cześć. - niepewnie przywitała się Ola. Dziewczyna spojrzała na nią.
- Ach, to ty. Ta od Granger. Hej.
I na tym skończyła się ich rozmowa. Ale nawet nie było już czasu, ponieważ na środek wyszedł Dumbledore, aby powitać nowych uczniów. Był wiekowym mężczyzną z długą, siwą brodą. Spokojnie mógłby udawać Świętego Mikołaja!
Po jego krótkiej przemowie, na środku pojawiła się starsza kobieta - czarownica w wysokiej, zielonej tiarze i szacie tego samego koloru.
- Jestem Minerwa McGonagall, zaraz wyczytam nazwiska nowo przyjętych. Wyczytani podejdą do mnie, a Tiara Przydziału przydzieli ich do odpowiedniego Domu. - to mówiąc wyjęła różdżkę i wyczarowała stołek, na którym leżała stara, podniszczona już przez czas tiara.
Przez kolejne kilkanaście minut tiara wykrzykiwała nazwy Domów, do których trafiały osoby.
Kiedy przy stole nowych pozostała tylko Ola i “dziewczyna z Sowiarni”, stało się coś dziwnego. McGonagall powiedziała:
- Wszystko wskazuje na to, że zostały nam dwie dziewczyny… Które od razu trafią na trzeci rok! - przez salę przeszedł pomruk rozmów. Trzeci rok? Jakim cudem? Przecież Ola nie znała żadnego zaklęcia! Nawet nie miała różdżki! - Cleopatra Lestrange!
Alexa patrzyła, jak dziewczyna idzie powoli do stołka i na nim siada. Po kilku sekundach Tiara wykrzyknęła na całą salę:
- GRYFFINDOR!!!
Rozległa się burza oklasków ze strony stołu Gryfonów oraz pomruk zdziwienia Ślizgonów. Czyli teraz przyszła kolej na…
- Aleksandra Smith! - zawołała McGonagall.
Ola głośno przełknęła ślinę i wolno podeszła do Tiary. Kiedy ta została założona na jej głowę, usłyszała w głowie cichy głosik.
- Hmmm… Jesteś inna niż dotychczasowi uczniowie… Nie miałaś zdolności czarodziejskich od urodzenia… Gdzie by cię tutaj przydzielić? - zastanawiała się Tiara - Może Huffelpuff? Jesteś sprawiedliwa, ale czy na pewno tam pasujesz? Wiele razy w życiu podejmowałaś ryzyko, więc… Niech będzie-
- GRYFFINDOR! - wykrzyczała Tiara. Ola natychmiast się rozpromieniła i cała roześmiana pobiegła do wiwatujących Gryfonów. Natychmiast usiadła obok Hermiony. Naprzeciw był Harry oraz Ron. Wszyscy bardzo się cieszyli.
- Trzeci rok!? Musisz być wyjątkowo utalentowana! - wykrzyknęła Hermiona przytulając Olę. Teraz nie interesowało jej czy trzeci rok, czy nie. Była w Gryffindorze. Ze swoimi nowymi przyjaciółmi. To teraz się dla niej najbardziej liczyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz