czwartek, 21 maja 2015

Fanfica część dalsza... #6

- To ma być jakiś żart, tak? - Spytał Kowalski patrząc w przestrzeń i szukając źródła dźwięku.
- Czemu uważasz, że to ma być żart? - Głos po raz kolejny się odezwał.
- Dlatego,że TARDIS nie może być czasem! Obejrzałem pełno filmów science-fiction i tam czegoś takiego  n i e   b y ł o !!! TARDIS, to maszyna o skomplikowanym mechaniźmie, wielu przekładniach i mikromechanizmach pozwalających przebić się przez przestrzeń! I nikt mi nie powie, że tak nie jest!
- Kowalski, może... Ja uważam... - Zaczęła Ola.
- Tak, masz rację! Idźmy stąd i nie wracajmy tu! Nie możesz rozłożyć swoich magicznych  skrzydełek i polecieć do domu?! Chcę do mojego jasnoniebieskiego pokoiku na końcu mieszkania!!! - Pingwin był wyraźnie zdenerwowany. Odwrócił się i pociągnął za sobą błękitnego pegaza. Szeregowy powiódł za nimi wzrokiem, ale po chwili znów odwrócił głowę w kierunku Doktora. Teraz w jego spojrzeniu było coś nienaturalnego, jakby dzikość. Jednak, zanim ktokolwiek zdążył to zauważyć, złudzenie minęło.
- Vivla revolution! - Zakrzyknął pingwinek dając znak Rico, by dał mu widły. Skipper uśmiechnął się lekko, spodziewając się walki na widły i pochodnie.
- Nie! Mówiłem, mówiłem, odstawić, ODSTAWIĆ! Chciałem dobrze... Mówiłem, do jasnych przestrzeni MÓWIŁEM! Nagiąłem specjalnie tą głupią linię czasoprzestrzenną, nic! Nic nie dało! Mela gdzieś daleko, pingwiny świrują! Ola jest kucykiem pony! Chaos! Chaos! Chaos!
- Spokojnie Doktorze. - Clary odezwała się. - Czy możecie nas zostawić samych? Muszę porozmawiać z Doktorem.
- Dobra, ale jeśli postawicie mi Hot Doga. - Zarządził Skipper spoglądając w stronę palącej się pochodni w jego skrzydle.
- Nie. Idźcie. Już! - Krzyknął Doktor wyprowadzając pingwiny ze sterowni i zamykając za nimi drzwi. - Przepraszam cię za nich. To, ja... Mówiłem, żeby ich odstawić, ale Ola...
- Ola? Ten  k u c y k ?
- Tak, no i... Erghm... Bo Mela mówiła coś o Equestrii i potem ona zniknęła, a Ola się zamieniła i...
- Chyba masz mi wiele do wyjaśnienia.
★★★
Kowalski był zły. Nikt przecież mu nie wmówi, że TARDIS, to jakiś czas! To strasznie skomplikowana budowa, lata pracy i obliczeń! Nauka, nauka i jeszcze raz nauka! Wszystko da się nią wytłumaczyć! A nie jakieś czary u klątwy! Klątwy śmątwy, czary kopary! Co za bzdury! Właśnie naukowiec ciągnął za sobą błękitnego pegaza i wyjaśniał mu swoje teorie co do TARDIS i całej, obecnej sytuacji.
- Zgadzam się z tobą, ale jeśli uważasz, że czary to bujda, to czemu trzymasz mnie teraz za kopyto, a ja jestem skrzydlatym koniem występującym w mitach? - Powątpiewała Ola.
- Ja wiem, wiem. Uważasz mnie za kretyna, ale czy nie mam CAŁKOWITEJ racji?!
- Kowalski, wiesz,że cię lubię i nie chcę ci sprawić przykrości, ale...
- Co ale!? Rozkładaj skrzydła i leć do domu!
- Jak?! Od domu dzieli nas nieskończoność światów!
- To najwyżej trzy kilometry!
- Wiesz co? Teraz to się zachowujesz jak kretyn! Od kiedy taki jesteś?!
- Od nigdy!
Para weszła do pokoju, w którym przed chwilą przebywali. Kowalski dalej kłócił się z Olą.
- Jak możesz?! Czemu mnie tak nazywasz?! Nie jestem głupi! Ale wracajmy do domu! - Krzyczał pingwin.
- Kowalski,proszę... - Ola zauważyła, że lekka sprzeczka przechodzi na złe tory. Wiedziała, że może to się źle skończyć.
- Co!? Teraz już milej?!
- Przepraszam,że cię tak nazwałam,ale proszę... Ty jesteś najmądrzejszy. Oprzyj się temu zachowaniu! Nie zmieniaj się jak Szeregowy!
- Nie przyjmuję przeprosin! Ja chcę do domu! Wracać z tego wariatkowa! Przestrzeń jest mała! Ziemia jest kwadratowa!
- Co?! Kowalski... - Teraz wzrok pingwina stał się bardziej szalony. Jego oczy nagle zrobiły się czerwone i wyłupiaste. Ola przestraszyła się nie na żarty. Naukowiec zapędził ją w róg, po czym sięgnął po widły stojące pod ścianą.
- Albo mnie zawieziesz do domu, albo...!
- Kowalski,nie. - Pegaz podniósł skrzydła ochraniając nimi twarz. Nie mógł odlecieć, ponieważ był zbyt przerażony.
- Zawieziesz?!
- Nie mogę. - Teraz z oczu kucyka zaczęły płynąć łzy. Pingwin uniósł narzędzie.
- Nie możesz tego zrobić, nie możesz! - Błagała Ola.
- Myślisz, że ci wybaczę!? Nie ma! Żałuj za swoje błędy!
- Przestań!
- Bo co?!
- Bo ty... Bo ty... MNIE KOCHASZ!
★★★
Krzyk Oli wypełnił prawie całą TARDIS. Jednak w większości pomieszczeń było ją słychać. Skipper i Rico, którzy aktualnie kierowali się w stronę ich pokoju zmuszając do tego Szeregowego zaniepokoili się. Ten wrzask był wypełniony przerażeniem i smutkiem. Musiało się stać coś złego. Nawet sam Szeregowy, który opierał się przy wyjściu ze sterowni TARDIS, przystanął i zaczął rozglądać się nieprzytomnie.
- Coś się dzieje! Musimy pomóc Oli! - Krzyknął. Skipper popatrzył na niego zdziwiony.
- Odechciało ci się rewolucji?
- Jakiej rewolucji? Nie, nigdy bym czegoś takiego nie zrobił! Ja przecież ufam Doktorowi i wam!
- To staje się coraz dziwniejsze... Ale masz rację Szeregowy. Musimy biec i zobaczyć, co się stało!
Trzy pingwiny puściły się biegiem przez korytarz, aż w końcu dotarły do celu. Pokój dalej wyglądał tak samo, ale widok i tak był niesamowity. Jasnonieski pegaz leżał na podłodze cału zapłakany, zakrywając oczy kopytami, a obok Kowalski z obrzydzeniem patrzył na widły w jego skrzydłach.
★★★
Gdy Ola wykrzyknęła ostatnie zdanie z Kowalskim zaczęło się dziać coś dziwnego. Nagle jego wyraz twarzy złagodniał, oczy znów stały się noramlne. Naukowiec popatrzył zakłopotany na widły w swoich skrzydłach. Nie wiedział co się wokół niego dzieje. Koło niego leżał jakiś zaryczany koń, a on trzymał ostre narzędzie. Do pokoju wbiegli Skipper, Szeregowy i Rico. Dopiero teraz Kowalski odzyskał świadomość. Przypomniał sobie dwa słowa wypowiedziane przez jego przyjaciółkę: "...mnie kochasz". Czyli wiedziała. Domyśliła się. Próbowała go ocalić od omamienia, lecz on jej nie słuchał. Był głupi. Był na Olę zdenerwowany tylko dlatego, że nie potrafiła wrócić do domu. Ten atak szału był niewyjaśniony. On... Mógł zabić swoją przyjaciółkę.
- Kowalski! Co się dzieje?! - Spytał ostrym tonem Skipper podbiegając do stratega. W tym samym czasie Szeregowy starał się uspokoić Olę.
- Ja chciałem ją zabić. - Wymamrotał Kowalski.
- Słucham?!
- Ja... Chciałem zabić Olę. Widłami.
- Już, już Ola. Spokojnie. Wszystko dobrze. Jestem przy tobie. - Szeregowy głaskał pegaza po grzywie. Jednak on cały czas płakał jak bóbr.
- Kowalski mnie widłami... - Wyjąkał kucyk.
- Już dobrze. Ale lepiej, żeby Doktor wiedział co się stało. Rico! Biegnij po Doktora, natychmiast!
- Kowalski, a my sobie porządnie porozmawiamy! - Zarządził szef popychając stratega. Jednak nie minęła chwila, a w pokoju już stał Doktor. Njwyraźniej już wcześniej usłyszał krzyk i wiedział co się święci.
- Co jest?! - Spytał patrząc się na Olę.
- Ja chciałem ją zabić. Widłami. Ja nie wiem czemu, tak jakoś. Ale na szczęście jej nie zraniłem. - Odrzekł Kowalski bliski płaczu.
- Mówiłem, że coś złego z tego wyniknie! Nie da się oszukać przestrzeni! Nie da się oszukać czasu! Mówiłem! Mówiłem, mówiłem! - Doktor podszedł do pegaza i przyjrzał się mu. Po kilku minutach rozmyślania stwierdził:
- Zraniłeś ją. Zraniłeś ją psyhicznie. Ale Ola jest silna, wyjdzie z tego.
- Ale... Czy ona będzie mnie nienawidzić? - Zapytał ze smutkiem Kowalski.
- Nie wiem. Ale mówiłem, żeby was odstawić!
- Zatem czemu Kowalski i Szeregowy się dziwnie zachowywali? - Zaciekawił się Skipper.
- Podróże między przestrzenią bardzo dezorientują postaci z innych wymiarów. Do tego obawiam się, że pewien wkład w tą całą sprawę mogą mieć pewne istoty, które ja nazywam swoimi wrogami.
- Ale czemu na ciebie to nie działa?
- Jestem człowiekiem. Ludzie są bardziej odporni na pokusę ponoszenia się swoim emocjom.
- Ale Ola jest kucykiem.
- Jednak ma umysł człowieka. A teraz gdybyście mogli zostawić nas samych. Muszę z nią porozmawiać. Próba zabójstwa przez kogoś, kto jest przyjacielem może być wstrząsająca.
★★★
Mela była dalej w takim położeniu, w jakim była. Siedziała na krześle związana liną. Co chwilę usypiana, co chwilę coraz bardziej zdenerwowana. Ale teraz było inaczej. Nie chciało jej się spać. Była właśnie rozbudzona. Nikogo nie było w pobliżu. Postanowiła spróbować podstępu. Na początku przeszło jej przez myśl, by krzyknąć, ale zrezygnowała z tego. Przypomniała sobie o pewnej rzeczy w kieszeni spodni. A ręce miała akurat przy niej. To idealny plan! Gdy już miała sięgnąć po przedmiot, coś ją uderzyło. Mela otworzyła oczy. Więc to był sen! Ale przynajmniej wiedziała już jak się wydostać...
★★★
Kowalski chodził w te i we w te po korytarzu przed pokojem Meli. On i reszta pingwinów została wyproszona, by Doktor mógł porozmawiać z Olą.
- Och, dlaczego?! Dlaczego!? - Mamrotał do siebie.
- Kowalski, spokojnie. Musicie teraz być pogodni. Kto wie, może teraz Ola będzie myślała, że jesteś zabójcą? - Próbował zażartować Skipper, by podnieść kompana na duchu. Nagle drzwi się otworzyły. Na korytarz wyleciał jasnoniebieski pegaz.
- I co!? - Spytał Kowalski.
- Sam się przekonaj... - Odpowiedział Doktor. - Ola?
Pegaz zgrabnie wylądował na ziemi i otworzył usta, by coś powiedzieć.
- Nnic mi nie jest. Ttylko... Nie rób tego więcej! - Ola po raz drugi tego dnia szczerze przytuliła Kowalskiego. Pingwin wyglądał na zmieszanego.
- Czyli... Nie gniewasz się na mnie?
- Oczywiście, że nie! Wiem, że to było silniejsze od ciebie. Tak samo było z Szeregowym. Aż w końcu wszyscy postradacie zmysły.
- I dlatego musimy iść porozmawiać z Clary Oswald. - Zarządził Doktor.
★★★
-Ale Doktorze, sam mówiłeś, że TARDIS opanował jakiś DOM, czy coś... - zauważyła Ola.
-Właśnie. - powiedział Doktor. -Po ostatnim razie TARDIS zwiększyła zabezpieczenia. Dlatego pół TARDIS jest gdzieś chen daleko, a tu drugie pół. Co się stało? - zapytał się, zwracając się do interfacu.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by hanchesteria