Żartujesz? - spytał Doktor
-Nie! Ja wiem! - Mela krzyczała
-Ta, a to skąd jesteś? - spytał Kowalski
-Z Equestrii!
-ku-ku - szepnął Rico
NIE WIERZYCIE MI! -krzyknęła Mela i wybiegła do korytarza.
Doktor złapał się za brzuch. I to tak energicznie, że wszyscy obrócili głowy.
-To nic takiego...
Skipper patrzył na miejsce, z którego wybiegła Mela. Był dziwnie zły na oddział. Po raz pierwszy w historii.
- Co wyście zrobili?! Czemu jej nie wierzycie?! To prawda! - Krzyczał na całe gardło. Nagle ni stąd ni zowąd podeszła do niego Ola, która najprawdopodobniej stała w kącie i rozmyślała.
- Spokojnie Skipper. Ja jej wierzę. - Powiedziała.
- Ola? Czy ty też postradałaś zmysły? - Spytał Kowalski patrząc się na nią z zaniepokojeniem wymalowanym na twarzy.
- Kowalski! Ty też w to nie wierzysz?! Przybyliście ze świata, który nie powinien istnieć! Szeregowy! Powiedz coś!
- Ola... To bajka. - Oburzona dziewczyna wybiegła z pomieszczenia szukać Meli. Tuż za nią podążył Skipper. Ola znalazła koleżankę na drugim końcu TARDIS. O ile w ogóle TARDIS miała koniec. Leżała wtulona w poduszkę w jasnoniebieskim pokoju z wieloma rysunkami innych wymiarów powieszonych na ścianach.
- Urm... Mela? - Spytała nieśmiało Ola podchodząc do łóżka. Dziewczyna podniosła się. Z jej niebieskich oczu leciały ogromne łzy zalewając twarz.
- Zostaw mnie! Jeśli doktor cię tu przysłał, żebyś mi mówiła, że jestem wariatką, to powiedz mu, żeby się wypchał! - Krzyknęła roniąc jeszcze więcej łez. Ku jej zdziwieniu Ola przytuliła ją i podała chusteczkę. - Ch... Chwila. Co ty robisz?
- Ja ci wierzę Mela. - Powiedziała i przytuliła jeszcze mocniej.
- Ja też. - Mela oderwała się od Oli i spojrzała w kierunku głosu. Obok niej stał Skipper uśmiechając się całym dziobem.
- Na... Naprawdę? - Spytała, tym razem zalewając się łzami szczęścia.
- Tak. Opowiesz nam co wiesz o swojej przeszłości?
- Niewiele wiem. Nazywam cię Cristal Melody. No i jestem z Equestrii.
- Co dalej?
- Nic. Zemdlałam. Coś na mnie spadło.
- To wszystko? - Spytała zdziwiona Ola.
- Tak. A teraz chodźcie. Mam pomysł.
- Jaki? Mela? - Ale ona już wybiegła z pokoju. Kiedy Skipper i Ola ją znaleźli, ustawiała coś na panelu sterującym TARDIS. - Doktor i reszta pingwinów poszli! Ja im pokażę, że Equestria istnieje! - TARDIS ponownie ruszyła. Jednak po chwili znów zaczęły się komplikacje. Do pomieszczenia wbiegł doktor, Kowalski, Szeregowy i Rico.
- Mela! Nie mów, że włączyłaś maszynę!
- Pokażę ci, że Equestria istnieje!
- Nie naprawiłem usterki! Mela! Możemy zginąć! - Doktor dopadł do panelu i zaczął wciskać rozmaite guziczki. - To na nic! Jedyną naszą szansą jest doprowadzenie TARDIS do tego miejsca, gdzie nas prowadzisz! A szansa jest jedna na milion! Uwaga! Zaraz będziemy lądować! - Wszyscy skulili się na podłodze. Poczuli ogromny wstrząs, a potem... Stracili przytomność.
☆☆☆
Pierwszy obudził się Kowalski. Rozejrzał się dookoła. TARDIS była w strzępach. Jedna ściana została oderwana ukazując jakiś ogromny las. Panel sterowniczy był spalony. Wszystkie urządzenia stojące na półkach poprzewracane lub z odczepionymi częściami. Nagle podszedł do niego Skipper.
- Kowalski... - Powiedział ledwo utzymując się w pionie. - Analiza sytuacji.
- Chyba... Rozbiśmy się i jesteśmy w bliżej nieznanym miejscu.
- Czy wszyscy są cali? - Spytał doktor podnosząc się z podłogi.
- Tak! - Odpowiedziały chórem cztrery pingwiny.
- A gdzie Mela i Ola? Może wyrzuciło je podczas lądowania. Nie powinny być daleko. - Cała ekipa wyszła z TARDIS. Z zewnątrz wyglądała jeszcze gorzej. Przed nimi leżało coś w ubraniach Oli. Ale to nie była ona. Doktor niepewnie podszedł do stworzenia.
- Ola? Czy to... Ty? - Nic nie odpowiedziało. Kowalski nie wytrzymał z nerwów i podbiegł za to coś, żeby zobaczyć twarz. Od razu krzyknął z przerażenia.
- Ola!? OLA! Czy to ty!? - Do pingwina dołączył doktor.
- Mamuniu przenajświętrza! Jeśli to jest... Musimy ją przenieść do wraku TARDIS! - Wszyscy przenieśli ciało do TARDIS. Ten dzień był bardzo wyjątkowy.
☆☆☆
Ola ocknęła się. Czuła ogromny ból głowy rozchodzący się od czoła w tył. Przypomniała sobie awarię TARDIS, zdenerwowanego doktora i wstrząs. Słyszała lekko przytłumione głosy dochodzące z prawej strony. Poczuła na sobie ciepłą dłoń. Czuła też, że leży na czymś miękkim i puszystym. W końcu odważyła się otworzyć oczy. Zobaczyła nad sobą zmartwioną twarz doktora.
- Gdzie jesteśmy? Czy wszyscy są cali? - Spytała podnosząc lekko głowę. Ale zaraz syknęła z bólu i spadła na poduszkę.
- Ola? Jak się czujesz?
- Beznadziejnie. Strasznie boli mnie głowa. Reszta ciała zresztą też. Coś mi się stało?
- To... Nic poważnego. Po prostu... Jesteś... Znaczy... Może sama zobacz. - Doktor pokazał Oli lustro. Całe pomieszczenie wypełnił jej krzyk. Była... KUCYKIEM! A dokładniej jasnoniebieskim pegazem z ciemnoturkusową, krótką grzywą. Doktor pomógł jej wstać.
- Czy ja... Czy to... Czy ja już umarłam?
- Niestety to prawda. Nie ruszaj się przez chwilę. Muszę cię zbadać. - Mężczyzna skierował w jej stronę kolejne dziwne urządzenie.
- A to co?
- Przenośny rentgen. Twoja anatomia została całkowicie zmieniona. Teraz masz budowę typowego pegaza. A jesteś trochę obolała, bo masz nowe ciało. - Do Oli podbiegł Kowalski przytulając ją.
- Ola! Żyjesz! Tak się o ciebie martwiłem!
- A gdzie Mela? - Spytała dziewczyna.
- Szukaliśmy. Ona... Zniknęła. - Wypalił Skipper rycząc jak baba.
- Szefie. Spokojnie. Odnajdziemy ją. - powiedział Szeregowy.
- Ale my nawet nie wiemy gdzie ona jest!
☆☆☆
Mela była w jakimś zawalonym kartonami i pajęczynami pokoju. Nie miało okien, więc jedynym źródłem światła był jej róg. Gdy się obudziła wszystko ją piekło i bolało. Zamieniła się w błękitnego jednorożca o tęczowej, falującej grzywie. A do tego była źrebięciem! Nie miała pojęcia gdzie jest, która godzina i jaki dzień.
- Doktorze? Ola? Skipper? - Nikt nie odpowiedział. Za to zza rogu wyszedł dziwny wąż lekko sycząc.
- Yyy... Cześć? Jestem Mela. A ty?
☆☆☆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz