Niestety jako współtwórca nie mogę edytować stron, czyli nie mogę osobiście dodawać fanfica. A Dika aktualnie nie ma dostępu do komputera, więc postanowiłyśmy, że tą jedną część fica dodam do postu, a potem Dika ją przekopiuje i wklei na stronę Fanfiction. Muejmy nadzieję, że wam się spodoba. Starałam się. Jeśli wchodzisz na ten blog po raz pierwszy zanim to przeczytasz wejdź na stronę Fanfiction. Plus możesz zajrzeć z zakładkę Fanfic Oli, za którą kryje się mój blog. ( Ale to akurat nie jest konieczne )
☆☆☆
Kowalski,Rico,Szeregowy i Skipper wraz z Olą byli w parku. Dokładniej w plecaku. Nagle usłyszeli wielki wybuch. Nikt nie wiedział, co to było, więc Skipper zawołał
-DUŃCZYCY!!!!! SOS! SOS! SOS! Ola natychmiast zareagowała wtykając głowę do torby.
- No nie! Znowu!? Już po raz drugi to robicie! Czy nie omawialiśmy tego przypadkiem?! Zapomnieliście już jak skończyła się wasza ostatnia ucieczka? - Dziewczyna była wyraźnie rozzłoszczona.
- Spokojnie Ola... Nie złość się tak, bo ci z uszu dymi. - Zażartował Skipper. Na twarzy Oli zagościł uśmiech.
- No dobra... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej pokażę wam okolicę. Świata nie widzieliście poza naszym mieszkaniem. No i moją szkołą... - Na to ostatnie Ola lekko się skrzywiła. Kolejny wybuch spowodował zamieszanie wśród pingwinów.
- Szefie! To Duńczycy! Ola! Kryj się! Zabiją cię! - Krzyknął Kowalski.
- Cicho! Oprócz mnie jest tutaj jeszcze wiele inntch osób! Spokojnie. To tylko próba fajerwerków na dzisiejszy koncert. Ma się dziś wieczorem odbyć wraz z pokazem fajerwerków. I jeśli cokolwiek jeszcze usłyszycie, a ja nie podniosę alarmu, to nie macie wrzeszczeć, czy to jasne?
- A czy tlenek węgla IV to to samo, co dwutlenek węgla? - Spytał Kowalski. Ola uśmiechnęła się. Czyli tym razem do nich dotarło, co mówiła. Szybkim ruchem zapięła zamek i włożyła torbę z powrotem na plecy. Przeszła obok jakiejś dziewczyny ubranej w zwyczajną,granatową bluzkę z krótkim rękawem i obcisłe, lekko przetarte dżinsy.Przez chwilę popatrzyła się w stronę liliowego plecaka Oli, jakby próbowała wwiercić się wzrokiem w tkaninę i zobaczyć, co jest w środku, ale to zjawisko trwało tylko kilka sekund. Dziewczyna odwróciła głowę i skierowała się w stronę rozstawianej w parku sceny. Ola powoli szła po miękkiej i zielonej trawie. W tym miejscu było bardzo głośno. Dzieci biegały i krzyczały, uliczni muzycy grali na parkowych ławeczkach, a dorośli energicznie rozmawiali. Dziewczyna przeszła przez metalowy mostek nad rzeczką i weszła w bardziej zabudowane tereny. Pokonała jeszcze kilka metrów i stanęła.
- Skipper! Kowalski! Szeregowy! Rico! Możecie wyjść! - Zawołała. Z plecaka wyskoczyły cztery pingwiny. Właśnie znajdowali się w zacisznym zakątku, przylegającym do dwóch kamienic. Z jednej strony roztaczał się widok na park i rzekę. Na szczęście nie było ich widać przez wysoką trawę i kilka ogromnych wierzb, przy których Ola się zatrzymała. Promienie słoneczne padały w tę stronę, więc letnie popołudnie stało się jeszcze przyjemniejsze. Tutaj było cicho i spokojnie, ponieważ kamienice zatrzymywały parkowy gwar.
- I co teraz? Po co nas tutaj przytaszczyłaś? - Spytał Skipper.
- Po to, żeby z wami pogadać, pobawić się... Nie wiem. To wy weszliście do mojego plecaka.
- Ale tutaj ładnie. Tobie też się tutaj podoba, co nie? To miejsce jest takie ładne jak...Erghm... Ty. - Stwierdził Kowalski.
- Ale się zakochał ptaszyna! - Skipper przyjecielsko uderzył naukowca w bok.
- Ja szefowi dam zakochał! To nie można już nawet dziewczynie komplementu powiedzieć? A do tego ja się kocham w... - Tutaj zastanawiał się przez chwilę co powiedzieć. - Doris. Tak, Doris.
- Spokojnie chłopcy. Nie spierajcie się o mnie, bo o rękę poprosił mnie już Rico. - Powiedziała Ola, po czym wyciągnęła dłoń, którą to Rico pocałował. Skipper, Kowalski i Szeregowy mieli szeroko otwarte oczy. Ola i Rico wybuchnęli śmiechem.
- Po...Powinniście zobaczyć swoje miny! - Wykrzyknęła ledwo powstrzymując łzy. - Przecież żartowałam! - Ale gdy zobaczyła, że Skipper dalej stoi wpatrzony gdzieś jak we wrota malowane spytała.
- Uhm... Skipper? Wszystko w porządku? - Gdy jej nie odpowiedział, powędrowała wzrokiem za wzrokiem pingwina. Okazało się, że nie patrzy się na nią, tylko gdzieś za nią w wyoką trawę. Ola odwróciła głowę. Zamarła. Przed nią stała owa dziewczyna, którą mijała idąc w to miejsce. Teraz zobaczyła, że jest niską osóbką o długich włosach koloru ciemny blond. Zauważyła też, że po prawej stronie na włosach posiada tęczowe pasemka. Ola była zmieszana.
- Yyy... Jak długo tutaj jesteś?
- Kilka minut. - Jej głos był miły i pogodny. - Szłam za tobą, bo zgubiłaś to. - Dziewczyna podała jej dwie pogięte kartki, na których Ola kiedyś próbowała naszkicować prototyp teleportu do świata pingwinów. Do tego na marginesach podopisywała notki typu: " Zgromadzić ogromną ilość energii" albo " Aby teleportacja się udała trzeba przekroczyć prędkość światła." Te kartki i ujawnienie pingwinów w zupełności wystarczyły, by Ola wpadła jak z deszczu pod rynnę. Jednym ruchem zgarnęła od nieznajomej kartki i powiedziała.
- Dziękuję. Chiciałaś czegoś jeszcze? - Postanowiła, że spróbuje palić głupa. Może ta dziewczyna uzna,że jej się przywidziało? Ale ona dalej stała i uśmiechała się przyjacielsko.
- To... Może już pójdziesz co? Mam tyyyyle do zrobienia! - Ola poczuła, że kilka kropel potu spływa jej po czole.
- Nie, nie pójdę. Zainteresowali mnie oni. - Tutaj wskazała na pingwiny. - Skąd się tutaj wzięli? Doskonale znam ten serial. Jak masz na imię? - Nie było co ukrywać. Trzeba było wyjawić całą prawdę.
- Ola... - Dziewczyna niechętnie podała rękę nieznajomej.
- Mela.
- Jesteś zza granicy?
- Niezupełnie. To... Jak oni się tutaj znaleźli?
- Oglądali telewizję, Kowalski pokazał im generator prądu, Skipper podłączył go do Tv, była to za duża moc dla rdzenia pod bazą i Sru! Wylądowali u mnie na podwórku. I to nieźle okaleczeni... - Wypaliła Ola na jednym oddechu. - A teraz pozwolisz, że przedstawię... Mela-pingwiny, pingwiny-Mela.- Ola chciała, by ta rozmowa zakończyła się jak najszybciej.
- Witaj! - Wykrzyknął z radością Szeregowy.
- Siema... - Rzucił Rico
- Erghm... Dzień dobry. - Przywitał się Kowalski.
- Yyyy... Cze-eść. - Skipper ledwo to z siebie wydusił dalej wpatrując się w nową znajomą. Wszyscy domyślili się o co chodzi - szefuncio się zakochał!
- Nie ufasz mi. - Stwierdziła ze smutkiem w głosie Mela.
- Słucham?
- Nie ufasz mi. Widzę to po twoich oczach. Powinnaś nauczyć się maskować strach. Mnie nie musisz się bać. Jestem przyjacielem. Nie zamierzam wam nic zrobić.
- Skąd mam to wiedzieć? - Rozmowa przerodziła się w zdania pełne niepewności. - To postaci z serialu, a ja rysowałam...
- Prototyp teleportu przez wymiary. Tak, widziałam. Całkiem niezły szkic. Obliczenia też bezbłędne. Ale nie wzięłaś pod uwagę tego, że wymiarów jest nieskończenie wiele Bez panelu sterowniczego daleko nie zajdziesz... Utknęłabyś między przestrzenią a rzeczywistością. Ale pomimo tego uważam, że jesteś na swój sposób wyjątkowa.
- Cóż... Chyba nie mam wyboru i muszę ci zaufać... Ale zanim to zrobię. Skąd masz wiedzę o czasoprzestrzeni, że oceniasz mój rysunek?
- Właśnie... Chciałabym, abyś ze mną poszła. Muszę cię komuś przedstawić.
- Komu, jeśli można wiedzieć?
- Zobaczysz. Po prostu mi zaufaj. - Ola wsadziła pingwiny do plecaka i poszła za Melą. W torbie Skipper dalej stał nieruchomo.
- I kto tutaj się teraz zakochał szefie? - Zadrwił Kowalski. - Zaakochana paara! Skipper i Melaaaa!
- Będziesz cicho? Mam wygadać Oli twój sekrecik?
- Jaki sekrecik?
- Ten sekrecik o miłości do niej...
- Ja się w niej nie kocham!
- Więc nie zaszkodzi ci, jeśli szepnę jej słówko. OLA! - Ale naukowiec zatkał mu dziób skrzydłem. - Ha,ha... Czyli jednak. Odwołaj to, co powiedziałeś, bo inaczej...
- Dobrze szefie. Przepraszam.
- I świetnie! Jak wrócimy do domu uczcimy te uroczyste przeprosiny świeżym śledzikiem z lodówki!
☆☆☆
Ola, już 10 raz czytam. Ty masz talent, dziewczyno, nie zmarnuj tego!
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale ty też ładnie piszesz😃😃😃
OdpowiedzUsuń